Oj długo panowie z Pięć Dwa kazali
czekać swoim fanom na nowe wydawnictwo. Dość powiedzieć, że w tym roku minie
już pięć lat od wydania poprzedniej płyty T.R.I.P.
Po drodze ukazał się co prawda bardzo dobry solowy album Hansa (w którego
produkcji współuczestniczył również Deep), można było także podziwiać hansowe
liryki i wokal w wersji rockowej (Luxtorpeda), jednak to na nową odsłonę
kultowego duetu raperów z Poznania czekano najbardziej. I stało się! Pięć Dwa
powrócili z nowym materiałem, który zawitał właśnie na półkach sklepowych pod
tytułem N.E.O.
Przemysław „Hans” Frencel i Paweł „Deep”
Paczkowski już dawno temu wyszli poza sztywne ramy klasycznego hip-hopu. Słychać
to dobitnie w brzmieniu Pięć Dwa, za które odpowiedzialny jest ten drugi. Nie
jest to już tylko prosty hiphopowy bit, ale także zróżnicowana i urozmaicona
muzyka, garściami czerpiąca inspiracje z innych stylów. Każda ich płyta jest
trochę inna, każda jest wynikiem poszukiwań i eksperymentów oraz chęci
stworzenia nowej jakości. Poznaniacy wyróżniają się również w warstwie
tekstowej: inteligentnej, niebanalnej i niezwykle trafnie i wyraziście
opisującej otaczającą nas rzeczywistość. Mocno to kontrastuje z wieloma innymi
polskimi twórcami hiphopowymi, których liryki często są niestety właściwie o
niczym. Jak więc na tle tych dokonań wypada nowe dziecko Pięć Dwa?
Już sam początek albumu wgniata w fotel.
Otwierająca go Elektryczność w ciszy,
namaszczona przez swoich twórców jako najlepszy
numer w historii zespołu, hipnotyzuje od pierwszych dźwięków i jest moim
absolutnym faworytem z N.E.O. W dużej
mierze dzięki wykorzystaniu gitarowych sampli (których jest zresztą sporo na
całej płycie), udało się Deepowi stworzyć niepowtarzalny, zmysłowy klimat tego
utworu. Kapitalny jest jego tekst, w którym Hans i Deep przyrównują świat uczuć do oddziaływania elektromagnetycznego (elektryczność
w ciszy wypełnia powietrze/elektromagnetyczne zmysłowe napięcie/pole siłowe
przyciąga i odpycha/w zależności od wartości ładunku na dzisiaj).
Niezwykle mocny początek, a dalej nie
jest wcale gorzej. Po Elektryczności przychodzi
czas na Odwróconych - opowieść o ludzkiej alienacji w realiach XXI w. (odwróceni plecami do siebie/to
samotność/samotność w sieci). Podobnie smutny wydźwięk ma kolejny utwór - S.O.S. (tak
trudno uratować tych, co kochają bez granic/tak trudno uratować tych, co ufają
naiwnie). Po instrumentalnej Mentalności
0.01 słyszymy W tęczowych barwach - gorzką konstatację na temat ograniczania ludzkiego prawa do swobody myśli i
propagowania jedynego słusznego sposobu patrzenia na świat (niezmącony spokój w propagandowym śnie).
Do podobnych wniosków Pięć Dwa dochodzi w kolejnym utworze, Zdjąć obrożę, w którym słyszymy wezwanie
do walki z takim stanem rzeczy. Kończy go fragment piosenki Tam gdzie lekki wieje wiatr w wykonaniu
Krystyny Prońko i Haliny Frąckowiak. Psalm
52 porusza problem trudności w przebiciu się prawdy (nie chcemy wierzyć w poprawno-polityczne
bóstwa/szukamy światła). Słyszymy w nim także fragment utworu śpiewanego
przez Magdę Umer pt. Psalm
sielankowy/Gdzie ty jesteś, do którego muzykę skomponował Marek Grechuta.
To nie jedyny moment na płycie, w którym spotykamy się z Grechutą. Po Mentalności 0.02 (remix piosenki Antony And The Johnsons - Dust And Water), słyszymy bowiem kawałek o znajomym tytule Świecie nasz, w którym poznański duet wykorzystał część tekstu z utworu
Grechuty (świecie nasz/daj nam płomień,
stal i dźwięk/świecie nasz/daj otworzyć wszystkie ciężkie bramy). Z mocnym
lirykiem mamy do czynienia w Księstwie
Moonako. Tytuł piosenki to gra słowna, zaś jej tekst dotyczy sytuacji we współczesnej Polsce, w której cały czas dobrze
trzyma się (jak to określił kiedyś L.U.C) soviet
mental. Utwór rozpoczyna bardzo jednoznaczna ocena dokonań obrad Okrągłego
Stołu, kłócąca się z ogólnie przyjętą wizją tych wydarzeń (najtęższe głowy zasiadły do rozmowy/z takim
szacunkiem do każdej strony/że nawet stół nie mógł być kwadratowy). Całość
kipi ironią, którą Pięć Dwa operuje w sposób mistrzowski (czasem aż oczy bolą patrzeć jak Z UStawiczną pieczą odejmują sobie Z USt).
Później mamy krótką lekcję historii i fragment nagrania archiwalnego, poświęconego pladze stonki ziemniaczanej w Polsce lat 50. XX w. (trzeba
przyznać, że relacja z walki ludu polskiego z podstępną akcją amerykańskiego
imperializmu trzyma w napięciu). Make-up
to kapitalny rapcorowy kawałek o ogłupiającym świecie mediów. Temat ogłupienia kontynuowany
jest w utworze Ersatz, do którego powstał świetny teledysk:
W końcu przychodzi czas na utwór
tytułowy. N.E.O. to jedyna naprawdę
optymistyczna piosenka na płycie. Występuje w niej gościnnie Bartosz „Chupa”
Zawadzki, wokalista i muzyk znany z udziału w programie The Voice of Poland (i był to świetny wybór!). Co ciekawe, w tekście ponownie
mamy nawiązanie do Marka Grechuty (zapatrzeni
w tańcu, zapatrzeni w siebie). Piękna jest ta pieśń o wariatach, którzy
wierzą w lepszy świat. Album kończy zaś ostatnia odsłona Mentalności.
Niektórzy fani Pięć Dwa żyją w wiecznej
tęsknocie za czasami albumu P-ń VI i
ciężko im przyjąć nową płytę. Inni doszukują się w brzmieniu N.E.O. wpływów Luxtorpedy, co jest absurdalną
tezą, biorąc pod uwagę, że Deep nie ma nic wspólnego z zespołem Litzy. N.E.O. to nie P-ń VI, to nie Luxtorpeda, to nawet nie T.R.I.P. Neo, od greckiego néos,
oznacza coś nowego. I taka właśnie jest ta płyta – nowa, inna. Pełna trafnych
spostrzeżeń na temat naszej współczesności i pięknego brzmienia. Gorzka, bo
taka też jest często rzeczywistość, ale mimo to przemycająca w swoich tekstach
wiarę i siłę. Chwała za to Pięć Dwa, że tworzą swoją muzykę, nie zważając na dominujące trendy. Być może album nie osiągnie sukcesu komercyjnego.
Jednak to nie będzie świadczyć źle o samej płycie, tylko o polskim rynku
muzycznym. Bo płyta jest świetna. I choćbym miał czekać kolejne pięć lat na
następne wydawnictwo Hansa i Deepa, to wiem, że będzie warto.
Na koniec: coś optymistycznego. Bo
przecież megafony nie zakrzyczą walca
czystych serc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz