wtorek, 24 czerwca 2014

Recenzja: Pięć Dwa - N.E.O.




Oj długo panowie z Pięć Dwa kazali czekać swoim fanom na nowe wydawnictwo. Dość powiedzieć, że w tym roku minie już pięć lat od wydania poprzedniej płyty T.R.I.P. Po drodze ukazał się co prawda bardzo dobry solowy album Hansa (w którego produkcji współuczestniczył również Deep), można było także podziwiać hansowe liryki i wokal w wersji rockowej (Luxtorpeda), jednak to na nową odsłonę kultowego duetu raperów z Poznania czekano najbardziej. I stało się! Pięć Dwa powrócili z nowym materiałem, który zawitał właśnie na półkach sklepowych pod tytułem N.E.O.

Przemysław „Hans” Frencel i Paweł „Deep” Paczkowski już dawno temu wyszli poza sztywne ramy klasycznego hip-hopu. Słychać to dobitnie w brzmieniu Pięć Dwa, za które odpowiedzialny jest ten drugi. Nie jest to już tylko prosty hiphopowy bit, ale także zróżnicowana i urozmaicona muzyka, garściami czerpiąca inspiracje z innych stylów. Każda ich płyta jest trochę inna, każda jest wynikiem poszukiwań i eksperymentów oraz chęci stworzenia nowej jakości. Poznaniacy wyróżniają się również w warstwie tekstowej: inteligentnej, niebanalnej i niezwykle trafnie i wyraziście opisującej otaczającą nas rzeczywistość. Mocno to kontrastuje z wieloma innymi polskimi twórcami hiphopowymi, których liryki często są niestety właściwie o niczym. Jak więc na tle tych dokonań wypada nowe dziecko Pięć Dwa?

Już sam początek albumu wgniata w fotel. Otwierająca go Elektryczność w ciszy, namaszczona przez swoich twórców jako najlepszy numer w historii zespołu, hipnotyzuje od pierwszych dźwięków i jest moim absolutnym faworytem z N.E.O. W dużej mierze dzięki wykorzystaniu gitarowych sampli (których jest zresztą sporo na całej płycie), udało się Deepowi stworzyć niepowtarzalny, zmysłowy klimat tego utworu. Kapitalny jest jego tekst, w którym Hans i Deep przyrównują świat uczuć do oddziaływania elektromagnetycznego (elektryczność w ciszy wypełnia powietrze/elektromagnetyczne zmysłowe napięcie/pole siłowe przyciąga i odpycha/w zależności od wartości ładunku na dzisiaj).



Niezwykle mocny początek, a dalej nie jest wcale gorzej. Po Elektryczności przychodzi czas na Odwróconych - opowieść o ludzkiej alienacji w realiach XXI w. (odwróceni plecami do siebie/to samotność/samotność w sieci). Podobnie smutny wydźwięk ma kolejny utwór - S.O.S. (tak trudno uratować tych, co kochają bez granic/tak trudno uratować tych, co ufają naiwnie). Po instrumentalnej Mentalności 0.01 słyszymy W tęczowych barwach - gorzką konstatację na temat ograniczania ludzkiego prawa do swobody myśli i propagowania jedynego słusznego sposobu patrzenia na świat (niezmącony spokój w propagandowym śnie). Do podobnych wniosków Pięć Dwa dochodzi w kolejnym utworze, Zdjąć obrożę, w którym słyszymy wezwanie do walki z takim stanem rzeczy. Kończy go fragment piosenki Tam gdzie lekki wieje wiatr w wykonaniu Krystyny Prońko i Haliny Frąckowiak. Psalm 52 porusza problem trudności w przebiciu się prawdy (nie chcemy wierzyć w poprawno-polityczne bóstwa/szukamy światła). Słyszymy w nim także fragment utworu śpiewanego przez Magdę Umer pt. Psalm sielankowy/Gdzie ty jesteś, do którego muzykę skomponował Marek Grechuta. To nie jedyny moment na płycie, w którym spotykamy się z Grechutą. Po Mentalności 0.02 (remix piosenki Antony And The Johnsons - Dust And Water), słyszymy bowiem kawałek o znajomym tytule Świecie nasz, w którym poznański duet wykorzystał część tekstu z utworu Grechuty (świecie nasz/daj nam płomień, stal i dźwięk/świecie nasz/daj otworzyć wszystkie ciężkie bramy). Z mocnym lirykiem mamy do czynienia w Księstwie Moonako. Tytuł piosenki to gra słowna, zaś jej tekst dotyczy sytuacji we współczesnej Polsce, w której cały czas dobrze trzyma się (jak to określił kiedyś L.U.C) soviet mental. Utwór rozpoczyna bardzo jednoznaczna ocena dokonań obrad Okrągłego Stołu, kłócąca się z ogólnie przyjętą wizją tych wydarzeń (najtęższe głowy zasiadły do rozmowy/z takim szacunkiem do każdej strony/że nawet stół nie mógł być kwadratowy). Całość kipi ironią, którą Pięć Dwa operuje w sposób mistrzowski (czasem aż oczy bolą patrzeć jak Z UStawiczną pieczą odejmują sobie Z USt). Później mamy krótką lekcję historii i fragment nagrania archiwalnego, poświęconego pladze stonki ziemniaczanej w Polsce lat 50. XX w. (trzeba przyznać, że relacja z walki ludu polskiego z podstępną akcją amerykańskiego imperializmu trzyma w napięciu). Make-up to kapitalny rapcorowy kawałek o ogłupiającym świecie mediów. Temat ogłupienia kontynuowany jest w utworze Ersatz, do którego powstał świetny teledysk:



W końcu przychodzi czas na utwór tytułowy. N.E.O. to jedyna naprawdę optymistyczna piosenka na płycie. Występuje w niej gościnnie Bartosz „Chupa” Zawadzki, wokalista i muzyk znany z udziału w programie The Voice of Poland (i był to świetny wybór!). Co ciekawe, w tekście ponownie mamy nawiązanie do Marka Grechuty (zapatrzeni w tańcu, zapatrzeni w siebie). Piękna jest ta pieśń o wariatach, którzy wierzą w lepszy świat. Album kończy zaś ostatnia odsłona Mentalności.

Niektórzy fani Pięć Dwa żyją w wiecznej tęsknocie za czasami albumu P-ń VI i ciężko im przyjąć nową płytę. Inni doszukują się w brzmieniu N.E.O. wpływów Luxtorpedy, co jest absurdalną tezą, biorąc pod uwagę, że Deep nie ma nic wspólnego z zespołem Litzy. N.E.O. to nie P-ń VI, to nie Luxtorpeda, to nawet nie T.R.I.P. Neo, od greckiego néos, oznacza coś nowego. I taka właśnie jest ta płyta – nowa, inna. Pełna trafnych spostrzeżeń na temat naszej współczesności i pięknego brzmienia. Gorzka, bo taka też jest często rzeczywistość, ale mimo to przemycająca w swoich tekstach wiarę i siłę. Chwała za to Pięć Dwa, że tworzą swoją muzykę, nie zważając na dominujące trendy. Być może album nie osiągnie sukcesu komercyjnego. Jednak to nie będzie świadczyć źle o samej płycie, tylko o polskim rynku muzycznym. Bo płyta jest świetna. I choćbym miał czekać kolejne pięć lat na następne wydawnictwo Hansa i Deepa, to wiem, że będzie warto.


Na koniec: coś optymistycznego. Bo przecież megafony nie zakrzyczą walca czystych serc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz